Pies Pawłowa Pies Pawłowa
774
BLOG

Tusk w Dzienniku Telewizyjnym u najemnika Lisa

Pies Pawłowa Pies Pawłowa Polityka Obserwuj notkę 4

 

Od śmierci Urbana nie było w Polsce „pseudodziennikarza” równie ostentacyjnie zaangażowanego politycznie jak Tomasz Lis. Najlepszym przykładem – na jego brak profesjonalizmu, stronniczość i rzekomo prezentowany obiektywizm – są piątkowe seanse nienawiści organizowane w rozgłośni rosyjsko–polskich agentów. W programach prowadzonych przez Lisa zawsze wyraźnie widać fachową rączkę machero–specjalistów od „czarnego pijaru”.

 

Młody Lis to dziecko komunizmu i służb specjalnych. Nad jego karierą czuwała „niewidzialna ręka” rynku lub jak kto woli tzw. „plecy”, które początkowo – jeszcze na studiach – obdarowały go nieosiągalnym dla innych – pozbawionych nielegalnego wspomagania – etatem w telewizji publicznej komunisty Urbana a następnie wysłały na zagraniczną, kilkuletnią misję do USA w celu nabrania niezbędnego w manipulacji doświadczenia oraz nawiązania wielu kontaktów operacyjnych z wpływowymi agentami. Dziś Lis w niczym już nie przypomina dzieciaka ze złotym zegarkiem latającego w popłochu za przerażoną Olejnik i Kolędą–Zalewską po sejmowych korytarzach w 1992 podczas „nocy długich teczek” Wałęsy czyli agenta Bolka.

 

Kariera młodego Lisa do złudzenia przypomina żywot Kwaśniewskiego czy Olejniczaka. „Niewidzialne ręce” jeszcze w PRL – grubo przed limitowaną transformacją ustrojową – osadzały na perspektywicznych pozycjach jednostki najlepiej wróżące na przyszłość ale jednocześnie najbardziej odporne na wrażliwość, jakiekolwiek wartości, przeważnie zapatrzonych w siebie karierowiczów – nigdy ideowców.

 

Motywacje młodego „pseudodziennikarza” Lisa były prawdopodobnie przyziemne: kredyt, dom, samochód, kariera, sława, pieniądze, sex. O ile jednak przed 2005, próbował zachowywać namiastki obiektywizmu o tyle dzisiaj – po nieudanej próbie lustracji i otwarciu archiwum IPN – stał się najzajadlejszym wrogiem PIS. Dlatego tak chętnie niszczy resztki własnego dobrego imienia mianując się tubą propagandową partii rządzącej – PO.

 

Zawodowo Lis ma wyjątkowo kiepski warsztat. Książek podpisanych jego imieniem nie sposób spamiętać, gdyż intelektualnie nic nie wnoszą, są wtórne niczym powieści Bartoszewskiego czy Wałęsy. Jednak nie dzięki intelektowi „niewidzialne ręce” pchnęły młodego Lisa w wielki świat polityki i mediów, można nawet rzec, że wręcz przeciwnie, decydować musiały – oprócz cech czysto charakterologicznych – sprawność fizyczna i aparycja. A ta, podobnie jak w przypadku Kwaśniewskiego, Olejniczaka czy Tuska stoi na najwyższym poziomie.

 

W 2004 roku „niewidzialne ręce” sondowały nawet możliwość wystawienia Lisa na urząd Prezydenta RP, jednak ostatecznie postawiono na Cimoszewicza oraz zapasowo – Jolantę Kwaśniewską. Od tego czasu Lis został zakładnikiem własnego życiorysu i niczym wolny elektron tymczasowo zwolniony ze służby próbuje desperacko zaistnieć na politycznej trajektorii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka