Największym „faux pas” trwającej kampanii wyborczej była wizytacja przez zatroskanego Gierka wyniszczonych przez nawałnice terenów na Mazowszu. Po morderstwie Andrzeja Leppera, Tusk to ostatni trybun ludowy, który potrafi z rozbrajającą bezczelnością wejść do chaty przypadkowo wyselekcjowanego chłoporolnika na darmową strawę i zrobić zdjęcia „jak się patrzy” na rozkładówkę Playboya albo aparat Watera. Jednak za pytanie zadane przez zdesperowanego chłopa pańszczyźnianego Tusk zapłaci więcej niż za niejedną rozbieraną sesję popularnej minister.
Tusk się wściekł
Tusk przywołany do tablicy przez trzeźwego obywatela drugiej kategorii, powinien szybciutko zdradzić jak żyć w kraju, w którym rządzi postęp a za chleb, masło, cukier, jabłka, benzynę i franka trzeba płacić 5 zł. Tu nie wystarczy już zatroskana mina, posępne brwi i kolejna akcja „Tusk się wściekł” na drożyznę, pilotów, Chińczyków, biurokrację, wysokie podatki, zadłużenie, bankierów, spekulantów czy maszynistę.
Ucieczka przed odpowiedzialnością
Dzisiaj mijają 4 lata kiedy agenci i idioci wybrali sobie Tuska na szefa kraju. Wydaje się, że okres kiedy z Europy płynął szeroki strumień zapomóg dobiega już końca. Zamiast wielkiego cywilizacyjnego skoku, przemyślanych inwestycji mamy za oknem zwykły polski „rozpierdol”. Partia rządząca – wzorem kurtyzany PZPR, widząc fatalny stan finansów i przyszłe gigantyczne kłopoty społeczno–gospodarcze próbuje desperacko podzielić się odpowiedzialnością z opozycją – najchętniej oddając jej ułamek symbolicznej władzy w najbliższych wyborach – i zrzucić na jej barki ciężar cięć i koniecznych do przeprowadzenia reform.
Debata
Propozycję ewentualnej – wyjątkowo nagłaśnianej przez media – debaty należy zwyczajowo „zlać” bo jak mówi staropolskie powiedzenie: „niedyskutuj z człowiekiem robiącym tutaj za idiotę, bo najpierw sprowadzi cie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem”.
